Dom we wsi Górany w Polsce
|||

Siano i kokosy, czyli bluff a la kominek

Nowy Rok zaczynam na polskim zapiecku… a tam kominek!

Absolutny brak podróży i totalny odjazd!

Muszę o (Blog.) Pisz, kreuj, zarabiaj napisać zanim zrecenzuję Rusz na Argentynę i na Urugwaj! w wydaniu Pascala. Żartowałam! Nie ma takiej książki! Ale pewnie zamiennie zachwalę Nootebooma (Hotel Nomadów), ale wcześniej Kominka, tfu!, Jasona Hunta, który pisze i zarabia, co jest rzadkim połączeniem…w czasach kiedy, każdy pisze, a nikt nie czyta, a zarabia ten, kto tworzy własne trendy i standardy, a nie ten, kto pisze.

Teraz już wiecie, że konkurencja w pisaniu jest spora i to dużo twardszy kawałek chleba niż fotografia, choć malarstwo ma się jeszcze gorzej (czerstwy, suchy chleb dla konia), a rękodzieło nieco lepiej.
Taki lajf. Kreatywność bez przedsiębiorczości to kula u nogi, a nie as w rękawie.

Dom we wsi Górany w Polsce
Polska

Polska bardzo wschodnia, a konkretnie zaraz za wałem rzeka Świsłocz.

A ta książka jest o asie, a nie o postronku. I o mankiecie ze złotą spinką, na którą zarabia się przedsiębiorczością…a nie pisaniem.

To zaczynamy lekcje gry w pokera!

Acha, jeszcze mała dygresja przed pierwszym rozdaniem.
Co mnie zainspirowało do podróży w tej jakże niepodróżniczej opowieści o hajsie i kunszcie przedsiębiorczości, tfu!, kreatywności?
Fabuła nijak nie mieści się w tematyce podróżniczej, ale do tematu inspiracji bardzo pasuje. Mimo, że nie odkrywa żadnej Ameryki ani tym bardziej Atlantydy, to opowiada o żegludze przez własne ograniczenia i przez oceany współczesnego absurdu, czyli rzeczywistości w której wszyscy żyjemy, a niektórzy nawet o niej piszemy.

A Kominek – Jason Hunt (uwielbiam ten kontrast!) – nawet dobrze.

W tym artykule (nazwijmy go dla ułatwienia recenzją) wyjątkowo więc nie będę silić się na oryginalność (gdyby moja polonistka z podstawówki mogła to zdanie przeczytać chociaż raz, bo tę jej, czyli moją, ale od niej łatkę magluję na wszystkie sposoby we wszystkich swoich tekstach niższych i wyższych lotów), więc ten cholernie inteligentny satyrk (przyznacie, że facet ma coś z Mleczki, nawet wizualnie) kompletnie nie sili się na żadną, a nie tylko nie na oryginalną receptę, jak pisząc i kreując, zarabiać.
Nul. Zero. Nada.

Dom we wsi Górany w Polsce
Górany, Polska

Bardzo nieoryginalna polska sielanka. Znów na wschodzie. Obok rzeki. Jakieś 8 km od granicy.

A ten tytuł: Blog. Pisz, kreuj, zarabiaj to nic innego jak tu cię mam! Pokerowy bluff.

Taki Nasizrak, rwę cię śmielę pięcią palcy, szóstą dłonią, niech się za mną chłopcy gonią! Znacie tę magiczną formułę?

To sprawdźcie, na ile jest adekwatna w tym kontekście ;).

Bo właśnie to chcecie wiedzieć, o czytelnicy nieogarnięci! Magię stoliczku nakryj się! i sezamie otwórz się! w wyprawie po złote runo usiłujecie wydrzeć Dżinowi, przebrawszy już ten milion ziaren maku!

Każda formuła magiczna wyposażona jest w wykrzyknik, o czym dobrze wiedzą Amerykanie.
Dodałabym.
Byłoby bardziej po amerykańsku i bardziej po magicznemu.

Prawda, że lepiej to wygląda?

Pisz, kreuj, zarabiaj!

Pisz, kreuj, zarabiaj recenzja książki Tomka Tomczyka vel Kominek
Pisz, kreuj, zarabiaj recenzja

Na Blog(u) pisz, kreuj i zarabiaj! Tomek Tomczyk vel Złotousty powie ci jak.

Kominek, czyli Jason Hunt, czyli Tomek Tomczyk (też uwielbiam swoje pseudonimy, a pierwszy który wymyśliłam sobie w wieku lat dwóch wciąż mnie prześladuje;) oczywiście nie pisze jak to (z)robić. Zupełnie tak samo jak ja w ubiegłym stuleciu w ramach streszczenia utworu pisałam dalsze losy bohatera oraz jego losy uprzednie. Czyli sequel i presequel pisałam, bo po co pisać jeszcze raz to, co zostało już napisane.

No właśnie po co?

To jest ta magiczna recepta na hajs!

Nie powtarzać treści.
Nie pisać od nowa.
Nie kopiować.
I nie streszczać.
Spojrzeć w drugą stronę.
Najlepiej do przodu.

Bo do tyłu wygląda tak.

Niszczejące chałupy na Polesiu
Polska wieś

Prawie jak moja ursynowska podstawówka 😉

Przewidzieć trendy.
Nie dać zgnoić się hejtowi.
A hejt boli, zwłaszcza jak hejtuje was autorytet lub silący się na autorytet nauczyciel. To nie fajne słyszeć, że nie myśli się w mainstreamie, że odbiega się od standardu, że wciąż się wystaje i buńczucznie zerka ponad głowami tych, co mieszczą się pod linijką, czy innym wskaźnikiem mapy wyznaczającej lokalizację w jakiejś takiej wschodnio-zachodniej Europie.

Opuszczona chałupa na Polesiu
Polska, Polesie

Skutki hejtu. Nadal na wschodzie. W europejskiej Polsce.

Całą książkę Kominka, którą świetnie czyta się w wannie w godzinę, (trzeba dolać ciepłej wody w międzyczasie), można by streścić jednym zdaniem:

Bądź sobą, i po przecinku, odważnie.

I tym sposobem po raz pierwszy w życiu udało mi się napisać streszczenie. W dodatku takie, do którego nie mam uwag.

Ale jeszcze jest i druga część książki, więc z jednozdaniowego streszczenia jednak nici.

Druga część jest co prawda wariacją na temat pierwszej, jednak uwzględnia pewne szczegóły, choć dalej nie konkrety. Podaje niby konkretne stawki, ale są to stawki Kominika i w dodatku zdezaktualizowane.

W part II autor stworzył mini przewodnik poruszania się po świecie biznesu, reklamy oraz tworzenia wizerunku.

Dalej posługując się piórem satyryka, właśnie za tę perspektywę go cenię – też!, odmalował obraz współczesnych realiów społeczno-gospodarczych na przełomie lat 2005/2010 oraz podał receptę, jak te realia można wykorzystać do własnych celów tj. jak on to zrobił.

Podobnie jak główny bohater Apokalipso, czyli pierwszej powieści Maxa Cegielskiego, który znajdował się w nieco wcześniejszych realiach, w związku z czym miał za dużo możliwości i bardzo konsekwentnie je zmarnował, tzn. bohater bo nie Cegielski. Wiadomo, że skrajności nie są wskazane, a zbyt duży wybór to dylemat osiołka, który ma i zboże i siano i kokosy i żłób i szopkę.
Ale mądry osiołek, wie, co mu smakuje najbardziej i dlatego zawsze podąża w stronę piramid ze złota.

/ Kurcze, nie pamiętam, gdzie mam zdjęcia tureckiego osiołka /

Chcecie poradnika?

Darujcie sobie tę książkę!
Chcecie dobrej zabawy, głośnego śmiechu tak, że sąsiad aż wali w kaloryfer?
Bierzcie ten satyrykon!
Chcecie brawurowej opowieści faceta, który na ściernisku zbudował San Francisco, a przynajmniej krzyczy, że zbudował?
Nie zastanawiajcie się!

350 stron (rozstrzelonym drukiem, a więc bardzo marketingowego wydania) z życia gościa, który miał marzenia i ambicje, żeby je spełniać. Sporo talentu do snucia opowieści, błysk w oku i rękę pokerowego gracza. Ale i strategię i odwagę do improwizacji.

Tomek Tomczyk stworzył swój autoportret.

Jak każdy artysta.
A wiecie, jak artysta maluje swój portret?
Ładnie.
I przekonująco.
Ale czy prawdziwie?

Wsie na wschodzie Polski

Cały czas w Polsce. W tym samym miejscu. O tej samej porze roku. Gdzie na razie jest ściernisko.

Bo, tak na marginesie, blogowanie to ciężki zawód…idealistyczny.

Kto bloguje, ten wie.
A kto ma dość ziaren maku i soczewicy, ten czyta Kominka i inne poradniki z wykrzyknikami.Acha, przewaga tych polskich polega na tym, że pokazują polskie realia…choć…

Widzieliście Spy Game?
Robert Redford uczy w tym świetnym filmie młodego Brada Pitta (obaj wiecznie młodzi), jak każdego można wykorzystać do wszystkiego.
I jak patrzeć, zamieniając to patrzenie w działanie.
Jak się dobrze nauczycie, żadne poradniki nie będę wam potrzebne.

A Kominka i tak warto czytać.

Dla jaj.
I żeby wkurzyć sąsiada.
Bo żaden bloger nie chodzi spać po dobranocce, a niektórzy to nawet o czwartej nad ranem się pluskają w wannie. A ponieważ książkę można wysuszyć, a komputer nie, to zabierają do niej drogocenną makulaturę.

Facebook Comments

Podobne wpisy