2 562 odsłon2 komentarze
Pocztówka z Goa
Poczujesz się jak na Khao San Road w Bangkoku, nie dlatego że tyle ludzi, choć też, ale dlatego że tak głośno. Ubierz się w sari, w każdym razie zapomnij o bikini, i przejdź się plażą. Nie będziesz długo sama. Nawet towarzystwo męża nie uchroni cię przed pytaniami do męża, czy oni chłopcy - każdy z osobna i wszyscy razem - mogą się z tobą sfotografować. Możesz zyskać dużo pamiątkowych ujęć z podróży, bo chętnie prześlą ci zdjęcia, bo chcieliby i twojego fejsbuka i numer telefonu i adres hotelu i sprzedać ci szale z kaszmiru i sok z kokosa i breloczki i przyprawy i całą masę cennych, koniecznych do zakupienia przedmiotów pierwszej potrzeby i wyższej konieczności. Czytaj dalej
08/09/2018 przez Domi Si
4 235 odsłon42 komentarze
5 błędów poznawczych, czyli fatum na Goa
Przejażdżkę z taksówkarzem z lotniska na Goa do Angoda Beach już znacie.
Jednak kilka retardacji wcześniej wyszłam z hali przylotów. Wyciągnęłam z bagażu podręcznego butelkę wody przemyconą z pokładu samolotu. I to był błąd. Nie butelka i nie przemyt, ale sytuacja na zewnątrz. Należało na lotnisku przenocować, ale przecież miałam zarezerwowaną budkę na plaży... Czytaj dalej
27/08/2016 przez Domi Si
5 231 odsłon78 komentarzy
Egzotyczne maski i europejskie wyobrażenia
Nadmiar bogów, nadmiar mylnych tropów, wszystko nie jest tym, czym się wydaje.Ludzie doznają oświecenia i popadają w ruinę szaleństwa albo innych uzależnień od tanich dragów. A wszystko to w imię wyższego celu. Neurotyczny porządek kast, wartość życia i każdego dnia mierzona pieczątkami, podpisami i kopiami - ordnung, który próbuje utrzymać w ryzach ten potężny chaos. Jakby Śiwa wiecznie walczył z Wisznu, a Brahma drzemał po wyczerpującym dziele stworzenia. Każdego dnia. W każdej sekundzie. Racjonalnie rzecz ujmując, można to zwalić na przeludnienie i tu sprawę zakończyć, ale to bardzo uproszczony wniosek. Czytaj dalej
23/03/2016 przez Domi Si
5 043 odsłon46 komentarzy
Prowadzona przez dzieci ulicy. W Indiach.
Lalki w ogniu Pauliny Wilk to książka tak dobra, że aż zła. Tak niejednolita stylistycznie jak Indie. Wciąga w swój świat i nie pozwala w nim osiąść - bo nie chce się tam być.
Jej lektura jest jak danie indyjskie - obrzydliwa papka o cudownym smaku. I treściwa zdecydowanie jak Indie, gdzie w chaosie brzydoty, przepychu, egzaltacji człowiek, choćby nie chciał, to musi mieć oczy szeroko otwarte, bo nigdy nie wiadomo, czy na ulicy natknie się akurat na monsunowe wesele czy na ... Czytaj dalej
08/10/2015 przez Domi Si
6 103 odsłon44 komentarze
Sugar mama
- Where is your husband? - wyrwało mnie znad porannej masala tea pytanie z rodzaju głupich.
- Home - popiłam.
- Why?
- That's the husband place.
Nie polemizował, za to zainteresował się gabarytami.
- Is big? Czytaj dalej
01/06/2015 przez Domi Si
3 088 odsłon18 komentarzy
Are you a monkey? Czyli droga do Udupi.
Fuck! - pomyślałam, po raz kolejny odbywając drogę z tego samego lotniska, przez te same krzaki, w tych samych ciemnościach, choć nieco w bok od poprzedniej trasy.Obecny kierowca - na oko ok.20 lat starszy od poprzednika, który opowiadał mi o leopardach polujących na turystów (i chyba stosował personifikację, której wtedy nie załapałam, bo w gruncie rzeczy zwierzęta na Goa są bezpieczniejsze od ludzi i zdecydowanie mniej namolne) - okazał się analfabetą i w dodatku niewidomym, co wywnioskowałam z tego jak przytulał się do przedniej szyby, nerwowo ściskając lewostronną kierownicę.
Na każdym wyboju, czyli co chwilę, podskakiwał Czytaj dalej
02/03/2015 przez Domi Si
4 353 odsłon56 komentarzy
amores perros
W tym miejscu po raz pierwszy spróbowałam lokalnej lemoniady...z solą.
Lemon soda to wyciśnięta limonka, trochę cukru, szczypta soli, a jako baza woda z syfonu.
Mój kierowca na szczęście przyjechał w sobotę...i okazał się Pakistańczykiem. Dlatego pewnie wyglądał jak bin Laden.- He is dead, as far as I know - uśmiechnął się jakoś diabelsko.
- But he's got a lot of siblings... - przypomniałam sobie, sadowiąc się na pace, nie do końca przekonana, czy nie zamieniłam czasem siekierki na kijek. Czytaj dalej
24/02/2015 przez Domi Si
4 023 odsłon28 komentarzy
Devil’s ride
Krowa zdążyła odsunąć głowę i, na szczęście, rogi, pies uskoczył na bok, skuter jadący z naprzeciwka gwałtownie przyspieszył, wchodząc slalomem w ślizg, przerażony przechodzień zanurkował w czeluści dywanow i innych szmatek z kaszmiru, właściciel kramiku schował się za ladą (nie wiem, czy to był dobry pomysł), ale stragan ani drgnął…!
O Boże!!! Jechałam na skuterze!!!
W ruchu lewostronnym, na indyjskiej ulicy, po raz pierwszy w życiu!
Prosto do środka sklepu! Czytaj dalej
21/02/2015 przez Domi Si
- Poprzednie artykuły
- Nie ma więcej artykułów