Modelka od pierwszego wejrzenia
|||

Modelka od pierwszego wejrzenia

Film „Modelka” w reżyserii Madsa Matthiesena – Duńczyka ma coś z klimatu Larsa von Triera.
Nie tylko narodowość, ale pewien sznyt horroru z dużym prawdopodobieństwem osadzonego na faktach. Zwłaszcza zakończenie.
Obiecuję nie spojlerować – sami je zobaczycie, jak będziecie chcieli. Tymczasem można śmiało czytać dalej.
Zwiedzanie zaczynamy od małego miasteczka w Danii. A potem jedziemy na paryski bal.

Wsiąść do pociągu
|

Wsiąść do pociągu

Patrzę, czy Leonardo będzie strzelał kartoflami. Ale nie. Chłopiec się skulił. Przestraszył. Matka uśmiechnięta, ale już w ułamku sekundy obrażona. Duża labilność. Groteskowa ekspresja. Tak jak w manii. I wzrok szklisty. Podniecony i nieobecny jednocześnie. Pasują wszyscy do siebie. We trójkę. W tym wagonie podczepionym do szalonej lokomotywy.

Królowa pustyni i dwie pozostałe

Królowa pustyni i dwie pozostałe

Czytałam kiedyś w Maladze świetną książkę: „La reina del sur”. Książkę tym lepiej mi się czytało, że byłam akurat w rejonach, w których działa się akcja. Do Marbellii całkiem blisko i bezpośredni autobus, a motocyklem jakieś 45 minut. Do Ceuty, Tangeru i Maroka – trochę dalej, ale też warto. Źle się tam jedzie holenderskim samochodem na takich blachach, bo trzeba zawracać do Algeciras, a tam już w piątek po południu w najlepsze trwa fiesta weekendowa, więc niestety wszystko się odwleka, choć przynajmniej można zwiedzić Algeciras.

28 koreańskich fryzur i imponująca kolekcja cudów
|

28 koreańskich fryzur i imponująca kolekcja cudów

Kiedy w 1994 roku Generał Kim Dzong Il przejmował władzę po śmierci Wielkiego Walecznego Wodza Kim Ir Sena, powiedzieli, cudów było tylko osiem, ale teraz mają ich dwanaście. Pierwszy to wschód słońca nad Baekdu-san, gdzie urodził się Kim Dzong Il. Drugi – sosny zimą w bazie wojskowej w Dabak, gdzie Kim Dzong Il wpadł na pomysł polityki songun. Trzeci – azalie na wzgórzu Chulryong w pobliżu bazy frontowej, często odwiedzanej przez Kim Dzong Ila. Czwarty…

Zostawcie Titanica
|

Zostawcie Titanica

Lubię ludzi poprzebieranych za kogoś innego,

wystrojonych w niewspółczesność, dumnie obnoszących to, co już było wiek temu, dwa wieki temu. Im się wydaje, że przez to należą do kanonu kultury wyższej, bo stare ma wartość, a nowe to tandeta i kicz. Więc się przebierają za wczoraj. Za pejsy, za mycki, za Rosenbaumów, Rockenfelerów i hochsztaplerów.

Egzotyczne maski i europejskie wyobrażenia
|||

Egzotyczne maski i europejskie wyobrażenia

Nadmiar bogów, nadmiar mylnych tropów, wszystko nie jest tym, czym się wydaje.

Ludzie doznają oświecenia i popadają w ruinę szaleństwa albo innych uzależnień od tanich dragów. A wszystko to w imię wyższego celu. Neurotyczny porządek kast, wartość życia i każdego dnia mierzona pieczątkami, podpisami i kopiami – ordnung, który próbuje utrzymać w ryzach ten potężny chaos. Jakby Śiwa wiecznie walczył z Wisznu, a Brahma drzemał po wyczerpującym dziele stworzenia. Każdego dnia. W każdej sekundzie. Racjonalnie rzecz ujmując, można to zwalić na przeludnienie i tu sprawę zakończyć, ale to bardzo uproszczony wniosek.

This is the final call
||

This is the final call

– And if we miss the plane? – pytam, zaglądając w spojrzenie ze stali. Nie wiem, skąd zaglądam. Jaki to był kąt patrzenia? Czy przekątna stołu obok zegara, czy mozaika miękkiej podłogi, gdzie schylając się, sięgam po drugą butelkę z wodą – tę, która nie eksplodowała, czy odwracam się prze lewe ramię z fotela pasażera z autopista del sur.

– Then I’ll join you – odpowiada. Zamykam oczy i pamiętam, że to już było. Jak je otwieram, słyszę komunikat z megafonu snu:

This is the final call