Dolina Strążyska bez makijażu
Brakuje mi zapachu. Drewnianego żywicznego sufitu nad moją głową. Brakuje mi szumu syczących potoków. Brakuje mi luksusu. Pięknych widoków. Brakuje…
Spacerem przez świat zabiorę Cię w podróż dookoła przygód
Brakuje mi zapachu. Drewnianego żywicznego sufitu nad moją głową. Brakuje mi szumu syczących potoków. Brakuje mi luksusu. Pięknych widoków. Brakuje…
Nie czuję się turystą. Nigdy się nim nie czułam. Nie pociągają mnie atrakcje turystyczne. Co nie znaczy, że nie lubię atrakcji, ani że nie lubię wi(e)dzieć. Wolę czuć, a potem katalogować wrażenia i wyciągać z nich wnioski. Cieszy mnie „ładnie” i niezmiernie ekscytuje „ciekawie” i „inaczej”. Takie połączenie skutkuje efektem „acha!” albo „eureka!” albo „wiem, że nic nie wiem” – wszystkie moje ulubione.
Z takim nastawieniem zawsze wyruszam w drogę.
Do 1957 roku to polskie miasto okupowały wojska radzieckie. Koszary znajdowały się w części uzdrowiskowej. Tych czasów oczywiście nie pamiętam, ale moim wspomnieniom przedszkolaka podróżującego do Świnoujścia przygrywają śpiewne wschodnie dźwięki, bo do końca lat 80 to rosyjski był drugim językiem urzędowym tego portu. A jego melodią bazy okrętów wojennych, kasyna wojskowe i pijani marynarze z czerwonymi gwiazdkami na pagonach.
Wały. Zawady. Kiedyś były tam ogródki działkowe na Siekierkach. Rosły czereśnie, pomidory i truskawki. A nawet kukurydza. Choć ta wyjaławia glebę i w to w sumie głupi pomysł ją sadzić. Biegały tam koty. Czasem kury. W czasach kiedy jeszcze żyli dziadkowie i było się bardzo małą dziewczynką. W tych czasach i tamtych przestrzeniach człowiek zupełnie bezkarnie zostawał włóczykijem.
Słyszeliście o Pantellerii?
To mała włoska wysepka. O połowę mniejsza od Malty. Leży nieco bliżej Tunezji niż Włoch. A konkretnie Sycylii. Nie jest modna. Nie piszą o niej na blogach. Nie sprzedają na nią tanich biletów.
To tutaj Luca Guadagnino przyjechał po The Bigger Spash. Remake La Piscine Jacquesa Deray’a. Kultowego filmu, w którym zagrali piękni, młodzi i seksowni, czyli Alain Delon, Romy Schneider i Jane Birkin. Filmu, który w 1969 roku stworzył legendę Saint Tropez.
Film „Modelka” w reżyserii Madsa Matthiesena – Duńczyka ma coś z klimatu Larsa von Triera.
Nie tylko narodowość, ale pewien sznyt horroru z dużym prawdopodobieństwem osadzonego na faktach. Zwłaszcza zakończenie.
Obiecuję nie spojlerować – sami je zobaczycie, jak będziecie chcieli. Tymczasem można śmiało czytać dalej.
Zwiedzanie zaczynamy od małego miasteczka w Danii. A potem jedziemy na paryski bal.
Ten reportaż z Mołdawii mógłby powstać równie dobrze na sąsiedniej Ukrainie lub dalszej Białorusi. Albo nawet w Rumunii. Dokładnie te same obrazki. Pewnie też w wielu innych miejscach, w które jeszcze nie dotarłam. Ale po co tam jeździć i oglądać?
Głód biednych zawsze jest ten sam.
Patrzę, czy Leonardo będzie strzelał kartoflami. Ale nie. Chłopiec się skulił. Przestraszył. Matka uśmiechnięta, ale już w ułamku sekundy obrażona. Duża labilność. Groteskowa ekspresja. Tak jak w manii. I wzrok szklisty. Podniecony i nieobecny jednocześnie. Pasują wszyscy do siebie. We trójkę. W tym wagonie podczepionym do szalonej lokomotywy.
Nowy Rok zaczynam na polskim zapiecku… a tam kominek!
Absolutny brak podróży i totalny odjazd!
Muszę o (Blog.) Pisz, kreuj, zarabiaj napisać…bo jest ta magiczna recepta na hajs! Podejrzanie zgodna z moją filozofią życia. Może z twoją też? Kto wie? Sprawdź!