5 błędów poznawczych, czyli fatum na Goa
|||

5 błędów poznawczych, czyli fatum na Goa

Przejażdżkę z taksówkarzem z lotniska na Goa do Angoda Beach już znacie.
Jednak kilka retardacji wcześniej wyszłam z hali przylotów. Wyciągnęłam z bagażu podręcznego butelkę wody przemyconą z pokładu samolotu. I to był błąd. Nie butelka i nie przemyt, ale sytuacja na zewnątrz. Należało na lotnisku przenocować, ale przecież miałam zarezerwowaną budkę na plaży…

Qatar Airways, Kingfisher nie w Doha i rozmówki polsko-indyjskie
|||

Qatar Airways, Kingfisher nie w Doha i rozmówki polsko-indyjskie

Wypełniwszy formularz, wszyscy bili się o długopis, udałam się do mniej lub bardziej odpowiedniej kolejki.
– Here you are. My questionnaire – powiedziałam do pani w sari, która wcale się nie uśmiechała. Rzuciła okiem na 3 kopie tych samych ( w każdym razie taką miałam nadzieję) odpowiedzi.
– Go to the checkpoint nr 4. Next! – wskazała w stronę kogoś ze szwajcarskim paszportem, kto sapał za moimi plecami.
Jak to next??? Tak łatwo się mnie nie pozbędzie!

Aloo gobi, czyli potrawka z kalafiora – przypadek beznadziejny
|||

Aloo gobi, czyli potrawka z kalafiora – przypadek beznadziejny

Indyjska kuchnia jest wizualnie totalnym zaprzeczeniem kolorowej, przeładowanej mniej lub bardziej kiczowatymi formami, stylistyki tego kraju. Jest papką.

Najczęściej brązową wpadającą w beż i do tego przaśne, proste placki. W różnych formatach. Jedzenie odbywa się rękami. W połączeniu z papką nie wygląda to zbyt dostojnie. Brązowa breja na palcach zakończonych brudnymi paznokciami. Wkładana do ust. Tylko ja mam takie skojarzenia?

28 koreańskich fryzur i imponująca kolekcja cudów
|

28 koreańskich fryzur i imponująca kolekcja cudów

Kiedy w 1994 roku Generał Kim Dzong Il przejmował władzę po śmierci Wielkiego Walecznego Wodza Kim Ir Sena, powiedzieli, cudów było tylko osiem, ale teraz mają ich dwanaście. Pierwszy to wschód słońca nad Baekdu-san, gdzie urodził się Kim Dzong Il. Drugi – sosny zimą w bazie wojskowej w Dabak, gdzie Kim Dzong Il wpadł na pomysł polityki songun. Trzeci – azalie na wzgórzu Chulryong w pobliżu bazy frontowej, często odwiedzanej przez Kim Dzong Ila. Czwarty…

Zostawcie Titanica
|

Zostawcie Titanica

Lubię ludzi poprzebieranych za kogoś innego,

wystrojonych w niewspółczesność, dumnie obnoszących to, co już było wiek temu, dwa wieki temu. Im się wydaje, że przez to należą do kanonu kultury wyższej, bo stare ma wartość, a nowe to tandeta i kicz. Więc się przebierają za wczoraj. Za pejsy, za mycki, za Rosenbaumów, Rockenfelerów i hochsztaplerów.

Egzotyczne maski i europejskie wyobrażenia
|||

Egzotyczne maski i europejskie wyobrażenia

Nadmiar bogów, nadmiar mylnych tropów, wszystko nie jest tym, czym się wydaje.

Ludzie doznają oświecenia i popadają w ruinę szaleństwa albo innych uzależnień od tanich dragów. A wszystko to w imię wyższego celu. Neurotyczny porządek kast, wartość życia i każdego dnia mierzona pieczątkami, podpisami i kopiami – ordnung, który próbuje utrzymać w ryzach ten potężny chaos. Jakby Śiwa wiecznie walczył z Wisznu, a Brahma drzemał po wyczerpującym dziele stworzenia. Każdego dnia. W każdej sekundzie. Racjonalnie rzecz ujmując, można to zwalić na przeludnienie i tu sprawę zakończyć, ale to bardzo uproszczony wniosek.

This is the final call
||

This is the final call

– And if we miss the plane? – pytam, zaglądając w spojrzenie ze stali. Nie wiem, skąd zaglądam. Jaki to był kąt patrzenia? Czy przekątna stołu obok zegara, czy mozaika miękkiej podłogi, gdzie schylając się, sięgam po drugą butelkę z wodą – tę, która nie eksplodowała, czy odwracam się prze lewe ramię z fotela pasażera z autopista del sur.

– Then I’ll join you – odpowiada. Zamykam oczy i pamiętam, że to już było. Jak je otwieram, słyszę komunikat z megafonu snu:

This is the final call

Will you marry me?
|

Will you marry me?

– On nie żartuje. To wariat z Bangladeszu albo z Pakistanu, zapomniałam. I naprawdę szuka żony z Europy albo Stanów. Ja mam chłopaka. To odpada, ale żarcie jest zajebiste! – Niemka grzebie widelcem w plastikowej torebce, próbując nadziać na plastikowe widełki orzeszka.
– Nie chcę jechać do Kataru albo Emiratów jak mój stary. Traktują nas tam jak śmieci. Nie wybrałem sobie miejsca urodzenia i nie odpowiadam za mój kraj. Ojciec dał mi wszystkie pieniądze, żebym sobie kupił paszport – chłopak zaczyna swoją płaczliwą litanię.