Święty ogień i ocałe chusty
Islam w mitach, legendach i realu
Dżannowi rodzili się synowie, a Dżinnowi córki. Potomstwo łączyło się ze sobą i w ten sposób pojawiło się siedemdziesiąt tysięcy plemion demonów. Liczba ta powiększała się stale, aż w końcu stały się tak liczne jak ziarnka piasku na pustyni.
A zdjęcie z Masjid Negara w Kuala Lumpur.
Jak z buddyzmu zanurkowałam w islam
A właściwie z hinduizmu w islam
Malezja to nie tylko islam
ale bogaty kraj pełen kontrastów. Infrastruktura, jakość obsługi klienta, transport, drogi to wszystko bije polskie standardy na głowę. W Kuala Lumpur najbardziej eleganckie kobiety, w najdroższych kolorowych strojach to muzułmanki. Makijaż permanentny, torebki od projektantów – powiew luksusu z dziewiątego piętra Galerii Mokotów. Oczywiście w Warszawie takiego nie ma. W tym samym kraju w rejonie przygranicznym z Tajlandią, gdzie spędziłam ramadan – zupełnie inny krajobraz. Bieda, wielodzietne ubogie rodziny, napisy po arabsku – więc człowiek wysiadając na dworcu autobusowym, ma wrażenie, że wjechał do innego państwa. Na ulicach całe grupy dziewcząt w białych strojach – muzułmańskich mundurkach oznaczających uczennice szkoły koranicznej. W ramadanie wszystko zamknięte. Oddzielne kasy dla kobiet i dla mężczyzn.
Z kolei Penang to królestwo Chińczyków, więc dla odmiany wszyscy pijani – totalne rozluźnienie obyczajów.
W tym kraju Hindusi, Malajowie i Chińczycy żyją obok siebie i tworzy się wielobarwna mieszanka kultur. Chińczycy zachowują swoją odrębność, zajmują się handlem, sprzedają alkohol…i narkotyki. Niezależni, niezasymilowani, bezkarni. Za to skonfliktowane nacje to Hindusi i Malajowie, podobnie jak w Indiach, gdzie muzułmanin nie jest pełnoprawnym obywatelem…choćby był Hindusem. Nieoficjalnie słyszy się o dużej ilości prześladowań. Indyjskie sankcje prawne dotyczą mniejszości muzułmańskich. Te z kolei odwdzięczają się zabójstwami murtadd. Też w Malezji. Ktokolwiek, kto chce poślubić muzułmanina/ muzułmankę musi przejść na islam. Oczywiście dzieci z takiego małżeństwa też przyjmują tę religię z nakazu – aktu urodzenia. Za homoseksualizm dokonuje się samosądów. Populacja islamska notuje przyrost skokowy, bo Chińczycy mają mało dzieci, choć nie zabija się już dziewczynek, przynajmniej w Malezji, za to w Indiach w najniższych kastach, oficjalnie zniesionych w latach 50, ten proceder trwa nadal.
Nie kusiłaś losu? Nosiłaś burkę?
Zapytał mnie w wywiadzie dla Natemat bardzo miły dziennikarz, który wykazał się niesamowitą cierpliwością do moich poprawek nie po linii programowej portalu, skutkujących autoryzacją trwającą ponad miesiąc i jednak bardzo znacznym okrojeniem materiału.
– Oczywiście, że nie nosiłam! – odpowiedziałam i po przecinku oraz wykrzykniku, bo to pytanie zawiera zwalającą z nóg presupozycję –
W swoich podróżach po krajach islamskich widziałam może kilka, kilkanaście kobiet w burkach, ale nie byłam w żadnym państwie stosującym prawo szariatu ani w żadnym rejonie skrajnie fundamentalistycznego islamu (mogę podrzuć rozmówców).
Spotykałam kobiety w czadorach i nikabach, z oczywiście obowiązkową abają, ale najczęstszym widokiem na malezyjskich,
tureckich, egipskich, palestyńskich ulicach są chimary, al-amiry, przede wszystkim jednak hidżaby (chusta zasłaniająca jedynie włosy). Te dwa ostatnie nakrycia głowy nosiłam, choć po Malezji poruszałam się zawsze „po świecku”.
Zagadka dla czytelników: w jakich strojach widzicie kobiety na załączonych zdjęciach? Nagród nie rozlosuję 😉
Czarnobiałe fotografie to moja fragmentaryczna dokumentacja wystawy z National Visual Arts Gallery w Kuala Lumpur. To miasto oprócz meczetów posiada imponującą ilość galerii sztuki. Większość oczywiście prezentuje dorobek islamu.
Zdjęcia latynoskiej fotografki są mi bardzo bliskie. W patrzeniu na to, co obce. Możecie porównać z moim pracami z artykułu Zostawcie Titanica.
Facebook Comments