2 571 odsłon16 komentarzy
Zielone na podróże
Nocne busy azjatyckie to bardzo ciekawa propozycja sprzyjająca integracji. W Indiach, Kambodży, Wietnamie, Laosie i Chinach i pewnie jeszcze gdzie indziej łóżko jest podwójne, a bilet sprzedawany pojedynczo. Teoretycznie gwarancja nietykalności to wykupienie 2 miejsc...chyba, że dokooptują wam Azjatę do trójkąta. Czytaj dalej
4 953 odsłon98 komentarzy
Czerwona ziemia, granaty i butelki z benzyną
Landmine Museum to mały barak gdzieś na wygwizdowie kambodżańskim w odległości ok. godziny jazdy skuterem od Siem Reap. Otwiera wam naburmuszona pani (też nie byłabym szczęśliwa, spędzając kilka godzin w takiej scenerii), płacicie 5 $ (w Kambodży praktycznie nie używa się rieli, chociaż wydaje się w nich resztę) i oglądacie arsenał. Zgromadzony tam przez Aki Ra - człowieka z traumatyczną przeszłością i szczytną ideą. Nie ma w nim butów, pasiaków, drewnianych nóg ani połamanych okularów. Czytaj dalej
2 689 odsłon36 komentarzy
Tam, gdzie tańczą Apsary
Angkor Wat jest jak wyspa nieprawdopodobieństwa w kraju bosych dzieci i amerykańskich dolarów.
Niczym fatamorgana na pustyni cierpienia - piękny wrzód na chorej tkance. Przypomina o świetności, o egzaltacji ponad miarę, która wiele wieków później skończyła się polami śmierci. Dwa zjawiska nadprzyrodzonego piękna i nadprzyrodzonego okrucieństwa zupełnie bez związku. W małym kraju, który kiedyś był wielki, a potem popełnił samobójstwo...To, co trwa, ma inną ... Czytaj dalej
3 293 odsłon20 komentarzy
One nothing for sale
Są różne strategie sprzedaży biedy
Natarczywość lub uśmiech. Uśmiech lub obojętność.Jak patrzę na nich, jest mi wstyd. Wstyd, że jestem, że mam się dobrze, że stać mnie na telewizor i wyprawę do cyrku. Cyrk grają mistrzowsko. Ja nieźle się trzymam w kostiumie białego. Biały, bogaty - uśmiechnięty, że ładnie. Zły, że gorąco. Zdegustowany, że oni coś chcą.Oni, one, dzieci - zwiadowcy dorosłych.Ta strategia teatru emocji jest niesmaczna - jak ... Czytaj dalej
4 986 odsłon76 komentarzy
One dollar baby
Mali Khmerowie z wiosek, do których biały trafi omyłkowo albo kierowany dziwną żądzą ciekawości i chęcią skręcenia gdzieś w bok poza odminowane szlaki – (i dlatego właśnie na ogół trzyma się bezpiecznych turystycznych rewirów) – są wycofani, obojętni. Jakby tkwili w jakimś letargu, zaprzeczeniu, indyferentności. Jakby na przekór agresywnym akwizytorom i przedsiębiorczym żebrakom postanowili zastygnąć w apatyczną bierność. Czytaj dalej