Jerozolima, chłopiec czyta biblię pod Ścianą Płaczu.
|

Zostawcie Titanica

Spotkałam ich pod Ścianą Płaczu.

Nie płakano jednak pod nią. Tańczono o zmierzchu. Bawiono się w przeszłośc(i) .

Ludzie, oprócz pracy, żyją modlitwą i zabawą. To w zasadzie ta sama czynność. Określa ją tylko inny przysłówek sposobu. Te trzy tryby funkcjonowania rozpięte na wierzchołkach trójkąta równobocznego wpisują się w okrąg istnienia. Każdej jednostki. Nadzieja. Cel. Przyjemność.

Chłopiec pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie studiuje Stary Testament

W skalnych blokach były szczeliny, prześwity w odwiecznych prawdach wiary – miejsca na małe, jednostkowe nadzieje. Pisane na ścinkach, na zagiętych rogach pamiętników życzeń w różnych językach, różnych alfabetach – w wielorakich konsekwencjach wieży Babel. Też napisałam swoją wiarę. Najpierw po polsku, potem doszłam do wniosku, że przetłumaczę na różne języki, na wszelki wypadek jak by Bóg nie rozumiał polskiego. To w końcu był Bóg Izraela. Nie miałam więc żadnej pewności, że jest poliglotą.
Myśl o tej kartce nawiedza mnie czasem ni stąd ni zowąd.
Póki co dalej badam temperaturę wody.

dzieci pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie

Od tamtego sierpnia – już w XXI wieku – minęło wiele zapisanych stron – i wiele spotkań z Izraelem. Wtedy częściej się dziwiłam i szybciej reagowałam. Teraz bardziej obserwuję. Rzadziej wyciągam aparat. Nie lubię pikseli. Wolałam ziarno i odczynniki.

Zachwyciło mnie, że stylizują się na Kamizelki i Jasie Muzykanty.

Nigdy nie rozumiałam tamtych bajek. Nazywałam je opisami rzeczywistości nierealnych; narracjami krztuszącymi się od nadmiaru bibelotów – przedmiotów nieznanego zastosowania; szczelnie domkniętymi fabułami, uporządkowanymi z jakąś iście masochistyczną pedanterią. Wyobraźnia się w tym gubiła, zniechęcała nadmiarem obcych detali i tragikomicznych historii tych nieprawdopodobnych światów pozytywistów.

Modlitwa pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie

Bohaterowie nowelek cerowali swoją jedyną parę skarpetek, nie mieli butów, kradli skrzypce i fujarki, leczyli się w piecach.

Nauki pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie

Potem zaczęli puszczać krew i umierać na suchoty, co świadczyło o wzniosłości. Dobrą śmiercią było utopić się w kałuży, co uczynił Tadeuszek. W podstawówce zaśmiewałam się z tego do łez. Co za palant! W kałuży i już. No ale jego matka ciężko pracowała w polu, w pańskim folwarku i to była wielka tragedia. Tak należało to rozumieć.

Nauki pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie

Bez sensu. Ten argument nie trafiał do logiki dwunastolatki. To było bardziej nieprawdopodobne niż smoki nieprawdopodobieństwa z Cyberiady. Tego wtedy nie czytałam, tylko obowiązkowe Bajki Robotów. Potem w ramach pracy domowej z polskiego należało wyprodukować własnego robota. Mój wyłonił się z bombki, o czym wspomniałam w opisie załączonym na kartce , którą ów stwór trzymał gdzieś w sprężynie. Na wszelki wypadek dzierżył tę odezwę do ludu, bo polonistka nosiła tak grube szkła, że miałam poważne wątpliwości, czy zauważy. I to był błąd! Dodanie przypisu” s bąbki” obniżyło moją ocenę do dostatecznej i na całą dekadę zniechęciło mnie do czytania Lema. Wtedy wszystko miało swoją kalkulację. Polski był jak matematyka – bardzo czytelny.

Dzieci pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie

Te nowelki uczyły nas – uczniów równości, równości chłopa i pana, bo i ten i ten taki sam człowiek, taki sam obywatel i towarzysz. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że po wielu latach okaże się, że historie, a może, bardziej stylistyki tych bohaterów innych rzeczywistości, we mnie zostały. I one mi się odbijają rykoszetem na kliszach fotograficznych.

Lubię ludzi poprzebieranych za kogoś innego.

Wystrojonych w niewspółczesność, dumnie obnoszących to, co już było wiek temu, dwa wieki temu. Im się wydaje, że przez to należą do kanonu kultury wyższej, bo stare ma wartość, a nowe to tandeta i kicz. Więc się przebierają za wczoraj. Za pejsy, za mycki, za Rosenbaumów, Rockenfelerów i hochsztaplerów.

Szaleni kapelusznicy pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie

Żyją złudzeniami. Dumni ze swojego skansenu.
Czarodzieje w czarnych cylindrach skrywających króliki absurdu – szaleni kapelusznicy.
Pozwólcie im śnić

pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie

Facebook Comments

Podobne wpisy