Tęsknota za rzepakiem
||||||

Tęsknota za rzepakiem

Nie czuję się turystą. Nigdy się nim nie czułam. Nie pociągają mnie atrakcje turystyczne. Co nie znaczy, że nie lubię atrakcji, ani że nie lubię wi(e)dzieć. Wolę czuć, a potem katalogować wrażenia i wyciągać z nich wnioski. Cieszy mnie „ładnie” i niezmiernie ekscytuje „ciekawie” i „inaczej”. Takie połączenie skutkuje efektem „acha!” albo „eureka!” albo „wiem, że nic nie wiem” – wszystkie moje ulubione.
Z takim nastawieniem zawsze wyruszam w drogę.

Mistyczny jarmark, pogrzeb i slow life na Bali
||

Mistyczny jarmark, pogrzeb i slow life na Bali

Zanim tu przylecieliśmy, sporo czytałam o Bali. O rytuałach i obrzędach hinduistycznych. Ceremoniach innych niż w Indiach – poinformowała mnie bardzo sympatyczna studentka z Polski, bo na Bali oprócz Australijczyków są i Polacy – mamy zaplanowane zwiedzanie wszystkich świątyń – pokazała mi przewodnik Pascala – no i bardzo, ale to bardzo chciałabym zobaczyć prawdziwy balijski pogrzeb! Marzę o pogrzebie!

Azja, kobieta, skuter i 11 sposobów na sukces
|||

Azja, kobieta, skuter i 11 sposobów na sukces

Tutaj psy mają w genach umiejętność lawirowania pomiędzy pędzącymi skuterami.

Co innego kury. W kurę możesz wjechać, więc jeśli nie chcesz potrącić kury, to rozglądaj się za kurami i nie przekraczaj 20 km/h. Kura jest bardzo zadufanym w sobie stworzeniem i wydaje się jej, że porusza się szybciej niż skuter czy samochód.

Konstelacja wodnika i dziewczyna widmo
|

Konstelacja wodnika i dziewczyna widmo

To był rzeczywiście szczęśliwy traf.
Na Bali policja uwielbia haltować turystów pod byle pretekstem i łapówki na mandaty należy wliczyć w budżet wyprawy, w tym przypadku jednak wszelkie preteksty były niepotrzebne. Nie wyglądaliśmy zbyt przepisowo. Zwłaszcza lądując w rowie przy jakimś nieodpowiednio wyważonym zakręcie. Na szczęście żadnej desce nic się nie stało, ucierpiało tylko moje kolano i to nieznacznie.

Cyberspace is home
|

Cyberspace is home

– Look at the stars – zatrzymał mnie, jak zamykałam drzwi do swojego pokoju kierowana natychmiastowym zamiarem zbiegnięcia po schodach do lodówki, która znajdowała się na parterze.
– Beautiful – odwróciłam się w kierunku przeciwnym do morza, czyli tam gdzie pokazywał.
Lubiłam tembr jego głosu – ciepły, zamyślony i nieobecny i to jak zjawiał się, a potem znikał bezszelestnie na moim kawałku tarasu.
Wzięłam pokój narożny, bo zawsze, jeśli mogłam wybierać, to wybierałam swoją ulubioną opcję.

Lombok Survival
|

Lombok Survival

Jadąc po błotnisto-kamienistej drodze wijącej się z góry i pod górę, miałam nadzieję, że jednak na niej utknę, a nie rozwalę siebie i skuter. Istniało oczywiście jeszcze znikome prawdopodobieństwo, że jako niespełna tygodniowy kierowca dwukołowego pojazdu motorowego, dojadę na plażę o własnych siłach. Upaćkana błotem do kolan, spragniona i coraz bardziej głodna – moje śniadanie wraz z butelką wody uległo magicznej dematerializacji na parkingu strzeżonym za 10 000 rupi jakąś godzinę temu – osiągałam stan coraz większego wzburzenia emocjonalnego, czyli typowy w kraju tysiąca i jednej wyspy (ponoć 17 tysięcy ).

Chmury nie oznaczają deszczu
|

Chmury nie oznaczają deszczu

W Malezji nie lubią Indonezyjczyków
Nielegalni imigranci są prawdziwym problemem. Bogaty, muzułmański rząd się z nimi nie cacka. Deportuje. Chociaż muzułmanin dla muzułmanina brat. Więc też przygarnia. Mnoży muzułmańską populację, a ta rośnie w siłę, bo islam to siła. A jednak wysepki wokół północnego Borneo mają swoje bojówki, zamieniają się w rewiry policyjne, gdzie Malezyjscy pogranicznicy chronią turystów przed indonezyjskimi i filipińskimi piratami.
MSZ i BBC ostrzega.