2 791 odsłon2 komentarze
Pocztówka z Goa
Poczujesz się jak na Khao San Road w Bangkoku, nie dlatego że tyle ludzi, choć też, ale dlatego że tak głośno. Ubierz się w sari, w każdym razie zapomnij o bikini, i przejdź się plażą. Nie będziesz długo sama. Nawet towarzystwo męża nie uchroni cię przed pytaniami do męża, czy oni chłopcy - każdy z osobna i wszyscy razem - mogą się z tobą sfotografować. Możesz zyskać dużo pamiątkowych ujęć z podróży, bo chętnie prześlą ci zdjęcia, bo chcieliby i twojego fejsbuka i numer telefonu i adres hotelu i sprzedać ci szale z kaszmiru i sok z kokosa i breloczki i przyprawy i całą masę cennych, koniecznych do zakupienia przedmiotów pierwszej potrzeby i wyższej konieczności. Czytaj dalej
08/09/2018 przez Domi Si
2 824 odsłon42 komentarze
Jak przeżyć trzęsienie ziemi
Pewnego razu...
3 lata temu, chociaż był to raczej czerwiec, zdarzyło mi się przeżyć pierwsze trzęsienie ziemi. Mam na myśli dosłowne. Nie takie, kiedy ktoś się okazuje durniem albo psychopatą i w wyniku tego odkrycia świat spada na głowę, wraz z bryłami niedowierzania, tym postronnym którzy przypadkowo znaleźli się w epicentrum. Włóżmy to pierwsze między bajki, odstawmy zwrotnicę i wróćmy do Malezji. Bo tutaj dzieje się akcja tej opowieści. Czytaj dalej
25/08/2018 przez Domi Si
4 123 odsłon64 komentarze
Orzeszki, banany i Chińczyk w czerwonej czapeczce
- One person? One beautiful person? - Chińczyk w czerwonej czapeczce radośnie się wyszczerzył na mój widok - I have one bunk bed for one beautiful person.
Obejrzałam się za siebie. Hindusa już nie było. Chińczyk bez zmian. Wziął mój bagaż i pokazał mi pokój.
- Here, I need your signature. 19 ringits plus tax - wyjął kalkulator - 21, 78. Ok, let’s make it 20. Otworzył szufladę i wyciągnął z niej tabliczkę: SORRY, WE ARE FULLY BOOKED i umieścił ją w szybie hostelu pod wesołym Chińczykiem. Czytaj dalej
09/02/2017 przez Domi Si
5 431 odsłon91 komentarzy
Święty ogień i ocałe chusty
W tym kraju Hindusi, Malajowie i Chińczycy żyją obok siebie i tworzy się wielobarwna mieszanka kultur. Chińczycy zachowują swoją odrębność, zajmują się handlem, sprzedają alkohol...i narkotyki. Są niezależni, za to jest duży konflikt pomiędzy Hindusami i Malajami, podobnie jak w Indiach pomiędzy hindusami a muzułmanami. Nieoficjalnie słyszy się o dużej ilości prześladowań, de facto mówią o zabójstwach murtadd. Czytaj dalej
30/01/2017 przez Domi Si
3 011 odsłon20 komentarzy
Godzina w Chile i parę miesięcy w Malezji
Komary na Tioman tną, jakby udały się na dyskotekę pełną ponętnych ciał. To w zasadzie nie komary, na nie działa deet (w miarę), ale meszki, które obsiadają człowieka w ciągu 30 sekund minimalnego bezruchu. Chyba są radioaktywne? Żywią się chemią, bo przecież skóra zabezpieczona toksycznym filtrem powinna być dla nich niejadalna. A może pot zmywa gorzko-kwaśny film repelentu, bo po tej stronie półwyspu malezyjskiego panuje klimat sauny... Czytaj dalej
20/01/2017 przez Domi Si
3 585 odsłon94 komentarze
Kryminał w Bangkoku
Stoisz na pięknym balkonie pod rozgwieżdżonym niebem; słychać boską muzykę, tak absolutnie doskonałą, że niemal nie do zniesienia. I nagle dzieje się coś strasznego: magiczne dźwięki zmieniają się w ohydną kakofonię. Co się stało? Czy umierasz? No cóż, można tak powiedzieć. Ten straszny odgłos to pierwszy krzyk noworodka: twój. Urodziłeś się znów w ludzkim ciele, nieoddzielnym od wszystkich grzesznych występków popełnionych w poprzednim życiu. I teraz będziesz musiał strawić kolejnych siedemdziesiąt lat na przedzieraniu się z powrotem ku boskiej muzyce. Nic dziwnego, że płaczemy. Czytaj dalej
12/12/2016 przez Domi Si
3 439 odsłon16 komentarzy
Zielone na podróże
Nocne busy azjatyckie to bardzo ciekawa propozycja sprzyjająca integracji. W Indiach, Kambodży, Wietnamie, Laosie i Chinach i pewnie jeszcze gdzie indziej łóżko jest podwójne, a bilet sprzedawany pojedynczo. Teoretycznie gwarancja nietykalności to wykupienie 2 miejsc...chyba, że dokooptują wam Azjatę do trójkąta. Czytaj dalej
20/11/2016 przez Domi Si
8 762 odsłon18 komentarzy
Tęsknota za rzepakiem
Nie czuję się turystą. Nigdy się nim nie czułam. Nie pociągają mnie atrakcje turystyczne. Co nie znaczy, że nie lubię atrakcji, ani że nie lubię wi(e)dzieć. Wolę czuć, a potem katalogować wrażenia i wyciągać z nich wnioski. Cieszy mnie "ładnie" i niezmiernie ekscytuje "ciekawie" i "inaczej". Takie połączenie skutkuje efektem "acha!" albo "eureka!" albo "wiem, że nic nie wiem" - wszystkie moje ulubione.
Z takim nastawieniem zawsze wyruszam w drogę. Czytaj dalej
10/11/2016 przez Domi Si
- Poprzednie artykuły
- Nie ma więcej artykułów